Autorkę Brittainy C. Cherry nie muszę
chyba nikomu przedstawiać. Cudowna – jak dla mnie – kobieta,
która potrafi porwać mnie każdą książką. Jedna z nich
„Art&Soul” to powieść na czasie. Bohaterowie w tej książce
zmagają się z różnymi problemami, podejmują też ważne decyzje,
które kaleczą ich duszę.
W powieści poznajemy Arię, która
posiada jednego przyjaciela Simona. Jest to 16 dziewczyna, która
popełnia (jak do tąd myśląc) błąd swojego życia zachodząc w
ciąże. Nikt nie wie kto jest ojcem, a dziewczyna nie raczy zdradzić
tego sekretu. Jej nudne i odosobnione życie zmienia tajemniczy
chłopak z południa, który podczas pierwszego dnia w szkole zdobył
tytuł „szkolnego ciacha”. Podczas trwania szkolnego projektu
zaprzyjaźniają się i...
I właśnie. Książka sama w sobie
jest lekka, przyjemna, miło mi się ją czytało i nawet szybko (co
cenię sobie najbardziej, ponieważ uwielbiam proste książki z
prostymi tekstami). Podchodząc do tej powieści myślałam, że
będzie to kolejna książka, która chwyci mnie za serce i oczy, tak
jak przy „Powietrze, którym oddycha” (bardzo polecam). Jednak
bardzo przyjemnie byłam zaskoczona.
Czytając ją miałam kilka momentów
zastanowienia, dlaczego Aria postąpiła tak czy inaczej i czy ja
postąpiłabym w takim czy innym przypadku inaczej niż ona. I
myślałam też na wyborami Pana Kent'a Myers'a (ojca Leviego).
Postacie są bardzo ciekawie zarysowane. Mogę nawet przyznać, że
polubiłam postacie jednak, może to wina mojego wieku, bardzo
denerwowały mnie ich dziecinne zachowania. Ale nie okłamujmy nikogo
w wieku 16-tu lat każdy dzieciak myśli o niebieskich migdałach.
Plusy książki:
- lekka
- prosto napisana
- ciekawy (jak dla mnie), niecodzienny i troszkę śmieszny problem Simona (lubię kiedy w książce jest coś oczywiście nieoczywistego) >>nawiązanie do książki ;)<<
- problemy dzisiejszej młodzieży, które według mnie są bardzo karygodne (nawiązanie do Arii)
- nawiązania do sztuki, piękne opisy
Minusy:
- dziecinne zachowania
- nie za bardzo chwytająca za serce co spowoduje, że zapomnę o niej po jakimś czasie
Sumując. Mogę śmiało ją polecić.
Jeżeli masz ciężki dzień i potrzebujesz oderwania od
rzeczywistości – chwytaj śmiało. Pisząc tą recenzję mogę
nawet stwierdzić, że autorka miała chwilowy zarys do Romea i Juli
(albo ja już jestem przewrażliwiona klasyczną sztuką), ale
czytając pewien fragment (napomknę tylko, że chodzi o rodziców),
zauważyłam taki malutki zarysik z klasyki.

Będę musiała kiedyś wrócić, bo już zapomniałam conieco. Osobiście uważam, że to chyba najsłabsza książka Cherry :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie redgirlbooks.blogspot.com